O WPŁYWIE ŚWIĘTA KOBIET NA STAN WĄTRÓB MĘSKICH I ŻEŃSKICH
A jak to u nas jest z tym Dniem Kobiet?
Pan Zdzicho w pierwszej dekadzie marca wypija zdrowie kobiet. Jako człowiek bywały i cieszący się ogólną sympatią ma wiele do roboty i honoruje liczne niewiasty kosztem swej osobistej wątroby, a także wątrób tak przyjaciół, jak i naszych dzielnych zwierząt domowych, bo ma zwyczaj zakąszać wątrobianką. Odbywa się to też z uszczerbkiem dla wnętrzności jego osobistej małżonki, bo nie wiadomo dlaczego mężowskie obchody zalegają jej na wątrobie.
W ogóle zbyt wiele leży nam na wątrobie. Jest to niewątpliwie jeden z najbardziej obciążonych organów. Zwalają się nań wszystkie używki, a zwłaszcza tych używek nadużywanie, a następnie żale przeróżne i zgryzoty, rewanżyzm i rewizjonizm, lustracja i dekomunizacja, a także brak powyższych. Wiedział o tym prezes Wiśniewski i dlatego zwołał zebranie zarządu. Chciał uczcić Dzień Kobiet w taki sposób, by było miło, z szacunkiem i wylewnie, a jednocześnie ekologicznie i z poszanowaniem naturalnych praw wątroby. „Skoro wylewny ma być” – rzekł pan Marian, który w firmie kieruje magazynem – „to koniecznie trzeba kupić szampana”. „Raczej piwo” – poprawił pan Zygmunt z działu kadr. „Ale jak to się ma do wątroby?” – spytał prezes. „Niestety” – westchnęła pani Jola, która zaliczyła trzy semestry na Akademii Medycznej – „niezbyt pozytywnie”. „Ale bąbelki pozytywnie robią na humor” – bronił szampana pan Marian. „A piwo przeczyszcza nereczki” – upierał się przy swoim pan Zygmunt. „A wódeczka dezynfekuje drogi pokarmowe” – zachrypiał nagle pan Florian z zaopatrzenia. „Dosyć tego” – zdenerwował się prezes – „bo każę kupić alkomat i zainstaluję go na portierni. Pani Jola twierdzi, że medycyna wypowiada się przeciw alkoholowi i za wątrobą”. „Medycyna tak, ale lekarze sobie nie odmawiają” – syknął pan Florian upierdliwie i bez szacunku dla ludzi pracy spoza branży. „To postawmy kawę” – zaproponowała pani Iwona, księgowa. „Broń Boże” – przeraziła się pani Jola – „kawa to bicz na wątrobę”. „No właśnie” – podniósł pan Marian – „wróćmy do pierwszej koncepcji. Jak słyszę o łamaniu staropolskiego obyczaju, to mi się wątroba przewraca”. „Wróćmy do wylewania” – zabrał głos pan Zygmunt z działu kadr – „i wylejmy paru antyfeministów. Święto uczcimy i przy okazji zlikwidujemy przerosty zatrudnienia”. „Kogo ma pan myśli?” – zawarczał pan Marian. „Pana” – powiedziała kwaśno pani Iwona – „pan kiedyś mówił coś o kobiecie i delfinie. To skandal. Dawno powinno tu już pana nie być”. „I o kobiecie i wielbłądzie” – dodała pani Jola – bardzo to było niesmaczne”. „Przestańcie” – jęknął prezes – „bo zaraz dostanę kolki. Nie możemy wylać antyfeministów, bo kto będzie opowiadał kawały nie na miejscu? Będzie tak ponuro, że wszystkim zrobi się ciężko na wątrobie”. „Pozostają kwiaty” – zdecydowała pani Jola. „Dobrze” – westchnął prezes. „Wcale nie” – zaprotestował pan Florian – „posądzą nas o łatwiznę i brak poszanowania dla polskiej tradycji”. „Fakt” – poparł go pan Zygmunt – „zaprotestują wszyscy prawdziwi patrioci”. Skończyło się na tym, że firma postawiła paniom po kwiatku, kawie, pączku i kieliszku szampana. Zarząd po godzinach zebrał się przy dobrze zaopatrzonym barku. Po dłuższej degustacji nastrój się zrobił wylewny i każdy wylał trochę z owej żółci, którą wyhodował sobie na wątrobie. W końcu więc stało się dla wątroby lepiej.
Tymczasem w innych firmach, mniej przywiązanych do świętowania, nie obchodzi się podobnych imprez okolicznościowych. Może słusznie. W firmie prezesa Wiśniewskiego uroczystość się udała, bo pani Misia kupiła kwiaty, pani Lusia pączki, a pani Maria kawę i szampana. Pan Florian załatwił wódeczność, a pan Zygmunt browarek. Dla każdego coś miłego. Kobiety nowoczesne opowiedziały sobie kilka dowcipów o mężczyznach, a zwolennicy wyższości rasy męskiej – o kobietach. Bo bardzo skomplikowana jest anatomia rodaka naszego. Jeśli nadużyje używek, podroby mu nawalają, jeśli nie nadużyje, bolą go ze złości. I różne są organizmy rodaków naszych. Jedni dostają skrętu kiszek na myśl o lewicy, innych skręca widmo prawicy. I pomyśleć, że przy umywalce rączka rączkę myje, a przy obiadku prawica w nóż uzbrojona odcina kęsy dla lewicy dzierżącej widelec.
To samo jest w życiu rodzinnym. Jak jednocześnie zadowolić wątróbkę pana Zdzicha i wątróbkę jego połowicy? Może znieść Dzień Kobiet? A może rozszerzyć go na pozostałe dni roku? A może w drodze rewanżu żona pana Zdzicha obejdzie sobie przy szampanie Dzień Chłopa